Na początku był system. Potem pojawił się człowiek tego sys­temu. Był nim, znany w kręgach politycznych, Wincenty Maria Dubie­niecki

Na początku był system

Na początku[1] był system.

Potem pojawił się człowiek tego sys­temu. Był nim, znany w kręgach politycznych, Wincenty Maria Dubie­niecki, zwany Pułkownikiem. Strefa jego wpływów, wskazywa­łaby nie­jed­noznacznie, że mógłby zostać, co najmniej marszałkiem czy wręcz niekoronowanym królem Polgaru, czy też Europy. Ot, taki wyidealizo­wany obrońca systemu, a jednocześnie jego pan i władca. Choć, jak się czasem okazuje, „pan i władca”, też ma nad sobą kogoś kolejnego. Daw­niej mawiało się, że każdy ma dobrego towarzysza, w osobie „ja­kiegoś” kaprala. Jawny model drabiny społecznej z uwidocz­nio­nymi szczeblami powiązań i zależności (prasa wiecznie lubuje się w używa­niu pojęć nieprzyzwoitych: „pajęczyna” i „ośmiorniczka”).


Pułkownik miał szpakowate włosy, nosił ciemne okulary, ele­ganckie spodnie i koszulę na długi rękaw. Przypominał typowego wuja. Jego głos pasował do Hollywood, brzmiał jak Al Pacino, w roli Michaela Corleone, z filmu Francisa Forda Coppoli Ojciec chrzestny.

Cza­sem przebrzmiewał[2] coś i w przebłysku olśnienia, przypominał niemą wersję Marlona Brando, wcielającego się w postać Dona Vito Corleone, tytułowego ojca mafijnego świata z Nowego Jorku.

Na świecie, istnieje jeden niepowtarzalny fakt, że to mężczyźni stale zmuszeni są do odbywania stosunków seksualnych. Wiemy, że to oni mają największą wyobraźnię, co do tych wzniosłych spraw i rze­czy. Kreują styl i prozę gatunku. Układają w głowach obszerne scena­riusze i często chcą, aby ich damy wiedziały o każdym, nawet naj­mniejszym pragnieniu. Tylko problem w tym, że nie dzielą się tą wie­dzą z wybrankami, mając temat główny do obgadania, w trakcie spotkań z kumplami.

Inny typ mężczyzn, skrywa pragnienia, których wstydzi się tak mocno, że pod wpływem impulsu, trafia do polityki, stając się naczelnikiem bądź dyktatorem „jakiegoś” hipotetycznego pań­stwa, a głównym towarzyszem jego niedoli, pozostaje, „jakiś” hodowlany szczur, kot lub wypinająca się, „jakaś” namiętna pupcia, która żądna kariery, jest w stanie nadwyrężyć się, nasmarowawszy obficie pereł­kową wazeliną, miejsca newralgiczne i podatne na otar­cia. „Jaki” to fajny model słowny, służący do oceny dywersyjnego zacho­wania. Nikt nie mógłby zostać „jakim”, ale gdyby zdarzył się taki, to musiałby trwale przeistoczyć się we frazes – spoiwo partyjnej rewolu­cji i ewalu­ować[3] do normy „byle jaki”.

Spokojnie panowie, bo to buduje niepotrzebne frustracje i złość, kontestując się po obydwu stronach barykady. Powiemy tylko, że jesteśmy w błędzie. Zastanawiacie się pewnie, w czym rzecz? Otóż, w prostej zupełnie sprawie: to kobiety mają mega wybujałą wyobraź­nie, tylko nie realizują niczego, gdy widzą w oczach partnera, postrach i nieodpowiednie wskazanie. Mężczyźni za to, tworzą najwięcej le­gend, a kiedy zostają homoseksualistami, to z jakichś dziwnych powo­dów, stają się nadzwyczaj namiętnymi kochankami, serwując czułość i rozkosz.

Osobniki męskie krytykują kobiety „za lotność”. Wśród gejów występuje niebywała „ilość”, a obserwowany apetyt, przekłada się na współczynnik pożycia oraz dynamikę wymiany. Przekreśla to mit „lot­nej damy”, ukazując że skłonność do rozmaitych odmian jest cechą wspól­ną, funkcjonującą w obrębie gatunku, przypisaną nie­słusz­nie pa­niom.

Homoseksualista może być politykiem, udającym „normal­nego” samca. Nie jest zupełnie zdrowy, gdy pragnąc innych mężczyzn, udaje rzecz zupełnie odmienną. Raz, że to niezdrowe, a dwa że podłe. Głupiec da się na to nabrać, bo jakiż to normalny facet, o zdrowych skłonnościach, ukrywa się z seksualnymi przekonaniami? (i nie jest istotne, w którą stronę zmierzają, liczy się otwartość, nasta­wiona na zaspokojenie). Zacnie jest, niekiedy przyznawać się do skłonności, a nie ukrywać przed innymi (to nie po męsku, tak „misiować” cicha­czem).

Na początku był system. Kaczkoduk przejmuje ster!
Na początku był system. Potem, pojawił się człowiek systemu, ktoś taki jak Wincenty Maria Dubieniecki. Z możliwościami, władzą i pieniędzmi. Na początku wielkich zmian potrzebne są działania, których w normalnych okolicznościach nikt by zrealizował. 

 


Przypisy do tekstu:

[1] Na początku – nawiązanie do treści, rozpoczynającej dzieje wielkich religii.

[2] Przebrzmiewał – od przebrzmiewać – dawn. „dawać się posłyszeć, zauważyć”, ale także „stracić aktualność, przestać być słyszalnym”.

[3] Forma poprawna – nie odnosi się do ewoluowania, lecz do ewaluacji – procesu oceny i zmian określających wartość czegoś. Pojęcie projektowe.

Fragment satyry Kaczkoduk przejmuje ster!


Polecam

Postulaty sierpniowe i zdrada Solidarności

Bogaty świat Kaczkoduk przejmuje ster!

Tekst, który czytasz musi mieć sens

Forbidden Seek po angielsku


Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.