Mit Solidarności

Mit wolności 4 czerwca 1989 roku i Solidarności

Mit wolności, zapoczątkowany 4 czerwca 1989 roku, trwa do dziś. Słyszę aplauzy tłumu, śpiew polskich gwiazd i wypociny Krzysztofa Ibisza, zakrapiane kłamstwem na temat pracujących w PRL-u matek – Polek.
Rządzący wygrywają, dzięki sile mas, a później usiłują wmówić „bajroniczny mit silnej jednostki”, bez którego zaistnienia, nie będą w stanie zarządzać państwem. Zwycięzcy narzucają poglądy, degradując poprzednie rządy. Na tym polega prawidło procesu dziejowego. Mit wolności pokutuje do czasów współczesnych. 


Mit wolności wskazywał LaVey, widząc jego siłę

Anton Szandor LaVey uważał, że nowa warstwa, która przejmuje ster musi zniszczyć przeciwników, ośmieszając ich, dla trwałego zachowania uzyskanych dóbr i przywilejów. Jest to mądrość, pochodząca z jego dzieła, pod wymownym tytułem Biblia Szatana.
Oczywiście, kult ten rozwija się w oparciu o liderów głównego nurtu (tu: mam na myśli kult zniszczenia), którzy płacą cenę własnej pozycji, dając masie popierającej stanowiska, które pozwolą na wybicie się i złapanie za grdyk mniejszych grup.

Proces zmiany, służy wyłącznie swoim – reszta musi otrzymać tyle, ile przewidują traktaty i stanowi przyjęte prawo – w zakresie realizacji ustawowego minimum.

Rozwój kultu jednostki będzie możliwy, bo wszyscy zgodzą się, nawet na największą głupotę, o ile ich potrzeby, zostaną w miarę zaspokojone. Tak w Polsce działa Prawo i Sprawiedliwość i o tych mechanizmach sprawowania władzy, mówi dzieło LaVeya Biblia Szatana.

Można powiedzieć, że użycie argumentów i tez z LaVeya stanowi obrazoburstwo i podważa istnienie cywilizacji. Można? Jeżeli chce się spłycić formę jego przekazu. Prawda jest taka, że nie znajdziecie nigdzie indziej opisu współczesnej demokracji z jej wadami i pozytywami, w tak przychylnym i skondensowanym w formie opisie. 

“Równi i równiejsi” – mit z czasów PZPR

Zwróćmy uwagę, że wiele pretensji wysuwanych jest pod adresem komunizmu i działań partii, PZPR.

Poszukajmy w tym analogii

W czasach partii była władza ludu, ale ten lud miał nad sobą uprzywilejowanych i mierzono wszystko w układzie sił “równy i równiejszy”, ale nadal poziom był ten sam i oznaczał „równość”.
Nieważna jest ideologia czy doktryna – to rzecz – wszystko można określić kwestią nazewnictwa.

PZPR, PO, PiS czy Nowoczesna, to są partie polityczne, które walczą o władzę i utrzymanie się na powierzchni, możliwymi sposobami, o czym można się przekonać słuchając radia czy oglądając telewizję. Z tą różnicą, że za czasów PZPR, pensja prezesa wynosiła dwu- lub czterokrotność wynagrodzenia sprzątaczki. Obecnie sprzątaczka zarabia 2 800 zł, a prezes spółki państwowej 360 000 zł.

Partie organizują igrzyska i tworzą tematy zastępcze, bo ludzie nie chcą słuchać prawdy oraz myśleć o problemach, szansach i zagrożeniach. Ludzie nastawieni są na to, aby urwać kęsik – nie patrząc przy tym na dobro ogółu. Walka o przetrwanie trwa w najlepsze, a publiczne linczowanie – służy potrzebom mas.

Rozwój i los jednostki, zastępuje uzasadniona polityka historyczna, w której aktywni uczestnicy, odreagowują własne frustracje, mierząc do siebie błotem (centra edukacji, instytuty naukowe, ośrodki badań czy IPN – doskonale tu pasują).

System potrzebuje propagandowej papki

Systemy są potrzebne, wrogowie są upragnieni – to wszystko napędza władzę i sprawia, że istnieje usprawiedliwienie dla jej sprawowania. Zachodzi nawet konieczność istnienia tej władzy, która wskazuje, że dana władza musi być, będąc podstawą do zachowania tak ważnych parytetów, jak państwo, sprawiedliwość, czy nawet narodowy język. W przeciwnym razie, gdy ten warunek nie zostanie spełniony, to wszystko może zniknąć. Dokonać tego może niewidoczny wróg, taki jak „komunista” czy „rosyjski sabotażysta” lub „zachodni liberał”„lewak” albo „muzułmański terrorysta-zamachowiec”, działający z Koranem w ręku i „bombą w gaciach”.

„Wszystkiemu winni lewacy” – zasadnicze hasło ma porażać masy. Marksista ma kojarzyć się z diabłem, a Kapitał z Biblią robotników. W tym znaczeniu, dzieło Marksa będzie równie gorliwie niszczone, co dzieło LaVeya. Fałsz i obłuda zatriumfowały na tym świecie. 

Mit upragnionego wroga – lewaka

Za ideą i fikcją, podążają lubieżne tłumy, ogłupione religijną potrzebą koegzystencji twórczej, nadającej ich złodziejskiej ideologii, wyższego sensu w egzystencji. Masy, spragnione krwi i żądzy najgorszej, wyzwolonej z natury obmierzłej i niepohamowanej w niszczeniu, wloką się za każdym rodzajem Obłudnicy.

Lewactwo – to synonim wszystkiego, co myśli i postępuje. Zrównywanie ideologii socjalistycznej, czyli równościowej, z działaniami zepsutych państwowych idei związkowych, stanowi zbrodnię dla rozumu, ale jest akceptowalne i przyjmowane przez tłum, który nie rozumie zasadniczego znaczenia słów, a marksizm i robotnika, traktuje jako wrogą rozwojowi ideę.

Mit wroga wewnętrznego

Do wrogów wewnętrznych, zaliczyć można przedsiębiorców lub ludzi, którym dobrze się wiedzie, za różną przyczyną.

Komuniści są bezdyskusyjni – to wrogowie najlepsi, wręcz pożądani. Istnienie tej grupy, stanowi niezbędny balast światowego imperium korporacyjnego „urodzaju”. Bez złego obrazu komunisty, świat kolaborowałby ze sobą. 

Mit wrogów Polaka i „resortowe dzieci”

Wrogowie-kułacy muszą być „złodziejami”, „dziećmi systemu”, „spadkobiercami komuny”, itd. Stali się „resortowymi dziećmi”, bo tak należało określić wyróżnionych we własnym gronie. Pewnie i tak jest, ale z nimi nikt nie walczy, tylko nazywa tak sprawy, powodując, że społeczeństwo, nie mając za wiele, zgodzi się na niszczenie politycznych wrogów, myśląc że główny cios zostanie wymierzony sprawiedliwie.

Komuniści polscy, własnym czynem zbrojnym, zadbali o Polaka Polskiego. Ludzie zaczęli cieszyć się z nieszczęścia innych, bo zorganizowano im absorbujące igrzyska, polegające na polowaniu na wroga-komunistę.

To Polska zdradziecka, XXI wieku, zniszczyła i rozgrabiła majątek, z tak wielkim trudem wypracowywany od 1945 r. przez warstwy robotniczo-chłopskie, czyli produktywne, w odróżnieniu od “elit” nieproduktywnych, burżuazyjno-katolicko-narodowych.

Religia umożliwiła wyćwiczenie „stada baranów”, które wbrew nielogicznym i nieprawdziwym stwierdzeniom, będzie poprzez „automatyzację”, kierować się wskazaniem.
Cena i prawda, nie odgrywają tu żadnej roli, liczy się władza i jej sprawowanie oraz utrzymanie. Władza to pieniądze – nie obowiązek służenia państwu, ale stały dopływ gotówki do portfela.

W działaniach zmierzających do stworzenia kultu silnej jednostki i przejęcia władzy, którą będzie sprawowała jednostka, nie ma miejsca na żadne niuanse, ani dogadywania.

Doskonale rozumie to Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Jednostka musi mieć władzę, toczyć walkę dla dobra ogółu i powodować zniszczenia – komisja Macierewicza działała na takiej zasadzie. To staje się usprawiedliwione, tak społecznie jak i życiowo.

Religia katolicka jest najbardziej atrakcyjnym niuansem, mogącym usprawiedliwić każdą podłość, byleby stanowić dobry lep dla „posłusznych”, a przy tym nie bierze żadnej odpowiedzialności, za wcześniejsze wywołanie „powikłań dziejowych”. To z kolei świadczy o sukcesie dra Tadeusza Rydzyka z Torunia.

Dobra, „dobrzejsza i najdobrzejsza” zmiana

Miało być uczciwie, bez zatrudniania swoich z tzw. „klucza” – zawsze tak kłamią. Jedynie w PRL, tak nie było i każdy miał szansę na równe traktowanie.
Działający w PRL-u „katoliccy prymusi”, nie mogli pojąć jak syn traktorzysty i ich własny dziedzic, z „wyimaginowanego dworu Mości Pana zdrajcy Radziwiłła”, mogą razem stanowić koleżeńską parę, bawiącą się w jednej piaskownicy. PRL stwarzał taką szansę, gdyż traktował ludzi prawdziwie „po chrześcijańsku”, w odróżnieniu od katolickiej doktryny „lepszych i gorszych”.

Na ten moment, zatrudnia się wszędzie, znaczonych dobrym ogniwem „swoich”, zatem następuje powrót do dawnych tradycji tego, co zwalcza uprzywilejowany ruch, na rzecz kultu i władzy silnej jednostki. Katolicyzm popiera „różnicowanie” oraz wszelkie formy „zbiorowej histerii”, które uznaje za wpływ szatana.

Stary mainstream solidarnościowo-awanturniczy odchodzi, a jego miejsce wypełnia nowy, tak samo gotowy do czerpania zysków, jak poprzedni – dzieje się tak od 1989 r. do 2023. Z tą różnicą, że obciążony jest tylko potrzebą zniszczenia poprzednika, przynajmniej publicznego pogrzebania jego idei, gdyby nie zechciał dzielić się wpływami oraz udzielić wsparcia z listy kilku kontaktów.

Przykładem młodego pokolenia awanturników jest dr Patryk Jaki z Suwerennej Polski. Przykładem niszczenia przeciwnika, to atak prowadzony od 2015 r. na Donalda Tuska. Mogę się z Donaldem Tuskiem nie zgadzać, ale powinienem go szanować oraz prowadzić merytoryczną i spójną krytykę. 

Społeczeństwo zostało jednak poczęstowane sporą dawką przykładów i ideologicznej surowicy, której organizm nie nadąża już przetwarzać, ale za to uświadamia każdego, że nie ma innego kierunku. Religia znieczula, nie potrzeba stosować doraźnych nakłuć w półdupki.

Zmiana jest konieczna

Zanim ludzie zdołają poczuć na sobie efekty „dobrej zmiany”, muszą odpowiednio wyczekać. Rozczarują się i zrozumieją, po własnych portfelach, że zmiana tak zaserwowana, nie dała im wymiernych korzyści – kolejny już raz, a wręcz jeszcze doprowadziła ich do ruiny.
– Co wówczas pomyślą? – „Zostaliśmy nabici w butelkę”. – I słusznie, bo proces się rozpoczął, a butelka zamiast być napełniona do połowy, staje się powoli pusta.
Populizm zaowocuje pustostanem, ale czy kogoś obchodzą dobre rozwiązania? Ważne, że PRL jest wrogiem z „komunistami i złodziejami”, a wszystko to “wina Tuska”.  

Lincz trwa, a naród cieszy się ze zdobyczy cywilizacyjnych Europy. – Celowo to napisałem, bo własne „zadeptano i zamieciono pod dywan w kancelarii biskupiej”. Dzięki obecnej władzy, Polska zyskała nowego wroga w postaci Niemiec. A zupełnie niepotrzebnie, bo nam są potrzebne zdrowe relacje. 

PRL-u, ku czemuś żeś upadł…

Wielu ludzi mówi sobie – po cichu, czemu ta „cholerna komuna upadła”? Przecież było w miarę równo, szansa na mieszkanie i jakąś robotę. Było też i gdzie się poskarżyć, ktoś pomógł. Zawsze to jakaś szansa, a teraz nie ma nic. Poza półkami w sklepach, które się uginają oraz komórkami, które kuszą nowinkami technicznymi. Niewielu na to stać, a brak możliwości wydatkowania i zaspokajania konsumpcyjnych potrzeb – rodzi poważne frustracje.

Po upadku PRL-u, wystąpiło zjawisko “wolnego najmity”
, które obserwowane było w czasach upadku pańszczyzny. Całość towarów i usług trafiła na wolny rynek, w którym każdy musi zadbać o siebie, bez względu na przekonania i poglądy oraz wrażliwość.

Wolny! – Wszak może iść albo spoczywać,
Albo kląć z zgrzytem tłumionej rozpaczy,
Może oszaleć i płakać, i śpiewać –
Bóg mu przebaczy…
Może zastygnąć, jak szrony, od chłodu,
Bić głową w ziemię, jak czynią szaleni…
Od wschodu słońca do słońca zachodu
Nic się nie zmieni.

Maria Konopnicka, Wolny najmita – fragment utworu.

Kapitał zachodni, potraktował polskie społeczeństwo, jak dobry rynek zbytu dla towarów, włączając naród do cywilizowanej demokracji. Sprzedawali ci, którzy nie zeszli z piedestału politycznych komentarzy. Towary sprzedawane w Polsce są często gorszej jakości, wadliwe i pozbawione skuteczności, którą mają tożsame, zachodnie.

W Polsce, będą ciebie oszukiwać, mówiąc ci prosto w oczy, że masz lepiej. Stworzą mit, bardzo zresztą wyraźny i dobitny. Jednocześnie, zastosują takie rozwiązania, które podwyższą twój próg tolerancji i zarobią na tobie.

Zatem, skoro państwo istniało w teorii, jego grabież nie była „grabieżą”, ale „uleczeniem” jego państwowości.
W PRL-u, musiano patrzeć na cały naród i jego problemy. Dziś wystarczy patrzenie na “swoich” i odpowiednie – równie piękne głoszenie haseł, jak za dawnych czasów polskiego socjalizmu.
Granice otwarte – kto chce, niech jedzie. Wolni najmici, powstali po 1989 r., pojawiając się na nowo, niczym grzyby po deszczu.

Mit Polski wolnej i czarodziej Polsatu Krzysztof Ibisz

Miło jest usłyszeć jak na happeningu w Gdańsku, zorganizowanego z okazji obchodów 4 czerwca 1989 r., prowadzący Krzysztof Ibisz w dniu 2 czerwca 2023 r. powtarza, że za komuny matka pracowała po 20 godzin na dobę. Ten człowiek – celebryta, bez krzty refleksji, wprowadza ludzi w błąd. Za PRL-u przestrzegano praw pracowniczych, budowano biblioteki, stołówki przyzakładowe, świetlice, itd. Matka – Polka pracowała nadgodziny, ale nie takie po 20 godzin i z zachowaniem zasad przyzwoitości, miała umowę o pracę i była szanowana, a w pracy miała przerwę i mogła zjeść obiad na stołówce.

Dziś, Panie Krzysztofie, Madka-Polka pracuje na umowę zlecenie, bez szans na emeryturę, jest poganiana i pracuje po 200 godzin w miesiącu, bez urlopu, bez ubezpieczenia, bez szans na czas na ciążę, dźwigając w czasie ciąży skrzynki po 30 kg. 

Polska „elita” oderwana jest od rzeczywistości i to nie jest mit

Tysiące ekspertów albo ma niespotykany sposób bycia, mówieniem o kiszonej kapuście, płaskowyżach i innych górach – jak prof. Glapiński albo jest oderwana od rzeczywistości.
Czuję się zdradzony, bo nie ma wynagrodzeń i socjalnej pomocy państwa, równej z Zachodem. Może to słaby argument, ale skoro jesteśmy jedną Europą, to czemu nie?


Polecam

Armia Ludowa „za honor i ojczyznę”

Forbidden Seek po angielsku


Od Autora: 
To jest może straszne jak ja to czasem opisuję. Zaczynam od LaVeya, później historia Polski, kilka mitów, teorie polityczne, a na końcu analiza zbliżająca nas do PRL-u. W tle tych wywodów i mitów, pojawia się Maria Konopnicka i jej wiersz Wolny najmita. I to już nie jest mit. Analiza wymaga czasem głębszej perspektywy i nie bójmy się jej, podchodzić do tematów bez uprzedzeń. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem.


 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.