Mark to Antychryst, Szatan, Bestia…
Mark ma wiele zabawnych i symbolicznych imion Antychryst, Szatan, Bestia, Zwierzę, Fałszywy Prorok i Smok.
Gdzieś za wielką ścianą jest ukryte marzenie. Muszę wydostać się, by je zrealizować. Nie ma nic tak okropnego, jak ludzka świadomość. Zamyka w ciasnocie z wycinka świata, w którym żyje Mark.
– Nie do zniesienia – narzekał Mark.
– Musiałem zniknąć, by on żył – przekonywał samego siebie Uziel.
Wyłączyć umysł i żyć we śnie, przebywając w nierealnym i wymyślonym świecie. Tak potrafił i tego dokonał. Zupełnie odizolowany, pozostawał w ukryciu. Niech Mark radzi sobie – pomrukiwał. Od tego jest – dodawał zuchwale. Stworzył postać cargo. Pozbawione celu i dosłowności ciało, napędzane siłą umysłu tak zaprojektowanego, aby nic i niczego, nie udało się, nikomu i nigdy, stamtąd wydostać.
Tylko myśl o Rachel pojawiała się czasem w głowie Marka, za sprawą przywoływanych myśli Uziela. Ciągle wierzył, że ją spotka. Naiwne bywają czasem dążenia ludzi.
Zagubione życie, w imię miłości, porzucone i przeklęte, plącze losy i targa nawet kel el. Istnieliśmy obojętnie, a człowiek wciąż kochał. Nie zauważyliśmy istoty i nie pojęliśmy walki, którą toczył. Istota ludzka, mierzy się z codziennością każdego dnia, od poranka do zmierzchu, starając się przetrwać. Zagubi się, targa i rwie o życie, które przemija zbyt szybko.
My, kel el, stłoczyliśmy krew ludzkości na rękach.
Trwanie wyznaczało dni, miesiące i lata. Mark starzał się powoli, a Uziel wciąż spał. Czasem pojawiała się jakaś myśl; nieprzerwana, nieokreślona i nieprzechodnia. Niekiedy wspomnienie, wywołujące nieoczekiwane łzy i ból, zabite pomrukiem dnia czy przytłumione ciężarem nocy.
Mark czuł, jakby był na wojnie, w samym centrum wielkich zmagań. Wyrywało go z rzeczywistości i umiejscawiało tam, gdzie mieszały się ze sobą piach i krew, rwała się stal, a diadeit kruszył jej majestat. Upadał tam anioł, człowiek i Urgal, a wielki Pan Zastępów, kroczył w przód. Mark doświadczał tamtych myśli, rozumiał ruchy ciała i postępował za tym… popychało go w przód, do walki i zagłady serca. Stał i wydawał rozkazy, dumnie walczył… dowodził armiami.
Prosta iluzja, albo niekontrolowany wyraz woli, dokonywany przy aprobacie właściciela. Uziel musiał odczuwać radość.
Niekiedy wkradały się mu całe dialogi. Niekończący się ciąg zdarzeń, których nie przetwarzał ludzki umysł, stworzony dla Marka tak doskonale, że działał jakby ten był żyjącym człowiekiem. Uziel mógł dowolnie wpływać na Marka, ale za każdym razem ukrywał się za nim. Twór nie zdawał sobie sprawy z tej obecności.
Doskonale przeprowadzony eksperyment dawał perspektywy na przetrwanie, nie ograniczał przy tym, wręcz rozwijał się niezależnie, czyniąc za Uziela to, co dla niego stałoby się w realnym świecie niemożliwe.
Byli ludzie, którzy mówili że Mark ma wiele dusz, a żadnej własnej. Patrzyli mu w oczy i dostrzegali, że nagle zmienia się ich obraz. Zaledwie kilka sekund, umożliwiało mu przechodzenie w różne stany emocjonalne… Zrzucał osobowości, szybciej niż gad skórę.
Potrafił czuć, co myślą całe miasta i wtedy był inny. Przemierzał świat, który oglądał swym duchem, tak potężnym, że ziemia na dźwięk jego imienia kruszyłaby się w posadach. Wszystko widoczne w małych ludzkich oczkach, za którymi ukrywał się duch pradawnych, zwany na ziemi Antychrystem, Szatanem, Bestią, Zwierzęciem, Fałszywym Prorokiem i Smokiem… wiele miał imion, wszystkie zabawne i symboliczne. Zdradzały niechęć do jego nadejścia oraz fakt wiedzy o tym, że ono nastąpi. I to chyba tłumaczy uwielbienie do chowania się, wobec tak ogromnej presji i nienawiści ze strony świata.
Fragment powieści “Księga Aniołów”
Polecam
Kradł kable i poszedł na współpracę
Życie gejów w Polsce w 3 punktach