Kościoły i religie, pozwalały wiele ukrywać

Kościoły i religie, pozwalały wiele ukrywać

Kościoły i religie, pozwalały wiele spraw ukrywać i jeszcze więcej pozwolą w niedalekiej przyszłości.  To chyba, aż nadto oczywiste i powinno być powszechnie kojarzone… Prezentuję fragment satyryKaczkoduk przejmuje ster! Satyra ma to do siebie, że kłamie i zapowiada jakąś dziwną rzeczywistość. Nie jest w tym tak dobra jak publiczna telewizja TVP, ale tam pracują katoliccy mistrzowie mowy i pióra, szkoleni i angażowani przez watykańskie jednostki – m.in. dział watykańskiej telewizji w Toruniu z filią uniwersystetu medialnego. 

Kościoły pełnią ważną funkcję w społecznej manipulacji. Kościoły stanowią ważny element w działaniu propagandy, skutecznej i docierającej blisko pokładów społecznych. Każdy system wykorzystuje Kościoły do zdobywania i podtrzymywania władzy oraz wpływów. Kościoły posłużyły Adolfowi Hitlerowi w zdobyciu władzy, o czym zapomina się, pomijając Piusowi XII zasługi – a szkoda, bo został błogosławionym Kościoła.
Kościoły stanowią w historii ludzkości współczesną puszkę Pandory.

Fragmenty satyry Kaczkoduk przejmuje ster! znajdziesz w poniższych linkach 

Kaczka i złodziejowaty Donatan
Like od systemu dla ludzkości!
Dubieniecki Wincenty mason, polityk i Żyd
Każdy penis potrzebuje stosownego pokarmu
Kategorycznie zakazana jest sprzedaż
Wolność to prawo do stanowienia
Agent Śledź i kilka tajnych akcji wywiadu
Na początku był system
Pedofile ukrywają się wśród tłumów
Tekst, który czytasz musi mieć sens
Bogaty świat Kaczkoduk przejmuje ster!
Kaczkoduk przejmuje ster…I stał się orgazm


Kościoły i religie

Upragniony czas na odpoczynek. Nowe plany podbojów Eu­ro­py, kształtowały się w głowie Dubienieckiego.

Perspektywicznie, zasta­nawiał się, jak doprowadzić Euro­pej­czy­ków do sytuacji, w której zgodzą się ponownie na wojny. Nie mu­sia­no wykorzystywać od razu mięsa armatniego. Mogła to być wojna eko­nomiczna, bez ofiar – kule kosztują, a z głodu ludzie szybciej pa­dają.

Przemysł zbrojeniowy musiał pracować pełną parą. Pozosta­wało bombardować kraje Wschodu, przetoczyć przez Europę nową fa­lę imigrantów, a następnie poprawić koniunkturę, sprzedażą broni oraz zbrojeniami. Proste – bo tak przy okazji – powstanie wiele cieka­wych spraw. A czy „rządzi prawica, czy lewica, to i tak jedna wielka, polgarska chujo­wica”. Ważne było dla Pułkownika, aby kasa płynęła pełną strugą. Całą resztę, potraktujmy milczeniem (zmyśleniem).

Bał się tylko o zachowanie Angeli, zastanawiając: czy staro­win­ka wytrzyma te uderzające zewsząd wrzaski i nie popuści? Poza tym op­ty­malnym szkopułem, generalnie był dobrej myśli. Angela Makrela nie była w jego typie; stara, lubieżna, gruba baba, która lubiła rozbie­rać się, gdy tylko właziła do sauny czy basenu. Nikt nie chciał z nią cho­dzić, bo widok był niemiły, a grzmotna była, mając stałą ochotę na igraszki.

Zasadniczo wspierała Pułkownika, narzucając innym krajom je­go wo­lę. Sprowadzenie Polgaru do roli „biesiadnego uczestnika”, po­zba­wio­nego możliwości decydowania – w tym sprawiała się dosko­nale, za­chwy­cając skutecznością lożę. Te same grupy, dawniej decydo­wały o tym, że Hitler doszedł do władzy. Pozostały nieugięte, w dąże­niu do „ekonomicznego przejęcia” Polgaru.

Epokowy już Pułkownik, we własnej, nieco luksusowej rezy­den­cji, nawet jak na pensję asa wywiadu, miał tu chwilę dla siebie i mógł w spokoju pomyśleć. Trwożył się nad zastaną rzeczywistością, prze­żegnywał nad losem kościoła i gładził po dupach, smakując naj­lepsze dziwki Europy. Po zachodniej stronie mocy, musiał pilnować Tur­seka, bo nie wierzył do końca w jego możliwości. Gra toczyła się o dużą stawkę, gdyż chodziło o nowe interesy w Polgarze i na Wscho­dzie. Tursek, po prostu był łapczywym psem, który mimo wszystko, chciał się tylko nażreć, ale Dubienieckiemu nie byłoby na rękę, gdyby zaczął przedwcześnie szczekać. Szczególnie w innym języku, karmiony kością, pochodzącą od nowego pana.

Mocodawcy Pułkownika nie mogli zawieść się postawą emisa­riusza. Chodziło nie tylko o pieniądze, ale również o dziewczynki i chłop­ców, bez których zabawy i rozrywki, na wielu zacnych salonach tego świata, stają się niemożliwe.

Pieniądze, bez udziału ludzi, nie mają żadnej wartości. Kiedy określa się nimi cenę ciała i wyznacza stawkę, dopiero zyskują na wa­dze. Dawniej, wystarczyło pójść na fol­wark i można było brać, co się chce i nie zwracać. Teraz, czasy stały się nieco cięższe, a wymaga­nia do­stojników i bogatych zwiększyły się, za­miast zmniej­szyć. Nie zmie­niło się jedno: nadal, pewna w tym życiu, była tylko śmierć.

Dubieniecki w Brukseli, pośredniczył w interesach krajowych, ustawiał wymagane prawem przepisy, zbierał zlecenia na nowe nabory do branży porno w Polgarze, Rosji, Rumunii i na Czechach.

Zajmował się także szeroko pojętym Wschodem. Od czasu do czasu, babrał się rów­nież w akcjach terrorystycznych, aby utrzymać w ryzach europej­ski lud, który musiał mieć całkowite przekonanie o słusz­ności działań, obecnej, danej mu skądinąd władzy.

Organizowanie zamachów było trudne i wymagało porywania rodzin, tych cholernych Kameli[1].

Szantażowanie diabła, aby ukazał swą moc, czynione na oczach świata, to nie jest proste zadanie.

Puł­kownik z nich zakpił, bo i tak, ich baby trafiały do burdeli lub na mielonkę. Wschodnia krew daje wspaniałe rezultaty w bada­niach ge­ne­tycznych, a to była podstawa, do dalszego brnięcia w to szam­bo. Utrzy­mywanie masy durniów, służących do kaleczenia Ko­ra­nu[2] i wmawiania ludziom, jaki to islam jest „wojowniczy” i „zły”, to by­ło nie lada wyzwanie, na które Pułkownik też znajdował kasę.

Świat musi istnieć w poczuciu ciągłego konfliktu i zagrożenia, wówczas ludźmi steruje się najlepiej. Bez tego, zaczynają żądać dodat­kowych przywilejów, tworzą niepotrzebną filozofię, markują jakieś dziwne demonstracje wolnościowe i zaczynają obnosić się ze swoją orien­tacją i upodobaniami żywieniowymi.

Lepiej, jak zajmują się bzdurami, niemają­cymi głębszego znaczenia niż mieliby ze sobą rozma­wiać. Z punktu widzenia sys­temu, jest to rozwiązanie wręcz idealne. Zbytnie łącze­nie genów, uwol­niłoby ewolucję człowieka. System stał na straży, by tak się nie stało. Prowadzono badania i to miał być sukces, nowo uprzywi­lejowa­nej grupy: prekursorska rasa, „silnych” i „długowiecz­nych”.

Pułkownik osobiście rekrutował, co lepsze panny i panów, któ­rych z kolei, z katalogów, wybierali sobie jego mocodawcy. Przywo­ził z odległych zakątków świata i zapewniał sielskie życie, na dość wysokim poziomie.

„Prostytutki” i „prostytuty” nie musieli się wysoce kształcić, ani błyszczeć zbytnio rozumem. Wystarczyło, że nauczyli się być do­stoj­ni, mili, ogładzeni i wyrafinowani, tak w działaniach sek­sual­nych, jak i w roz­mowie. Uczyli się określonego zachowania, sta­wali się biegli w sztuce zaspokajania żądz i pragnień, a nie myślenia. To czyniło z nich – jako towaru – najwyższy prestiż dla Dubieniec­kiego, który stał się najlepszym dostawcą uciech na świecie. Karierę w branży, przy­spie­szała znajomość języka obcego, ale nie było tu znacz­nych wyma­gań: wy­star­czał komunikatywny angielski, francuski lub nie­miec­ki (łamany na kreślony, palcowo-słowny, pokazywany obraz­kowo). Nie pogar­dzano włoskim i hiszpańskim, ale to nie gwaran­towało pracy na „wysokim szczeblu” oraz bywania wśród towarzyskiej wierchuszki (eli­ta wali w wilgotne dziurki, ale czasem pyta o różne kwestie).

Wiele czasu poświęcono temu, aby system działał i realizował się bez zauważenia. Wprowadzono nowe rozwiązania, które stały się kluczem, otwierającym możliwości, oferowane przez rozwój genetyki i klonowania. Branża porno i jej potencjał, zmuszały do tworzenia no­wych, coraz bardziej wyuzdanych doznań. Zapewniały one, zmęczo­nym obywatelom, rozkosz płynącą z ekranu telewizora. Oglądając te dzie­ła, panowie i panie, mogli odczuć, czym jest ekstrawagancja i praw­dziwe doznanie. Nieliczni, dzięki Dubieniec­kiemu, mogli tego do­świadczyć w zaciszu domowego pielesza.

Kościoły i religie, pozwalały wiele spraw ukrywać. Czasem, żeby nie wyszło to na jaw, trzeba było zrobić tak, że ktoś po prostu znik­nął. Cóż? Nie wsiąkał jednak na stałe, lecz musiał zostać z sys­te­mu wykasowany, przynajmniej na jakiś czas.

Zdarzali się też klienci wyjątkowi, dla których dawne kulty i ry­tuały, oznaczały krwawą ofiarę. Wtedy też, pozyskiwano dogodny ma­teriał, a następnie tuszowano sprawę, pozorując zaginięcie. Dla nie­poznaki, tworzono rządowe programy, wspierające organizacje pro­spo­łeczne, zajmujące się tą materią. System działał bez zarzutów. Tu­szo­wanie i grube kreski – to była specjalizacja Dubienieckiego i jego kadry. Okazywał się w tym, być najdoskonalszym arcymistrzem.

Ludzie, dzięki sieci internetowej, otrzymali możliwość uczest­nicze­nia w wyjątkowym wydarzeniu. Udostępniano strony i filmy, któ­re zaspokajały potrzeby mas.

W dawnej Grecji i Rzymie, orgie upowszechniano na ulicach, teraz przykuto ludzi do krzeseł i kazano im, wpatrywać się w igrzyska, rozgrywane na ekranie. Zasada oddzia­ływania się nie zmieniła. Po­trzeba uczestnictwa, w tym również, osobista obecność na arenie, po­zostały takie same. Zdeformowały się nieco metody. Dawniej, wycho­dzono w trakcie świąt i zachwycano się tym zbiorowo, przyjmując to za społeczną normę. Cierpienie dotyczyło tylko niewolników, nikogo to nie obeszło, dopóki sam nie stał się ofiarą (nie trafił do kasty nie­wolników).

Współcześnie, niewolnictwo zniesiono, a ludzie stali się rów­no­uprawnieni, zyskując ochronę praw podstawowych, które gwaran­to­wało państwo, jawiące się wspólnotą[3].

Na czele tego organizmu stał rząd, który w imieniu „wolnej” ma­sy obywa­teli, podejmował decyzje, zare­zerwowane dla suwerena[4], w imię jego dobra (rzecz wiadoma). Do­datko­wo, ogłoszono publicznie zasady moralności i miłosierdzia, zade­kla­rowano karty swobód, usta­na­wiając gwarancje wolności i zrzeszeń oraz inne fantasmago­rie[5].

Względnie, trzymano się tego na pokaz, przez co, wyuzdane i per­wer­syjne orgie, musiały zniknąć ze świecznika. Niecne i stare, do­bre i sprawdzone za­bawy, aby nie drażnić spragnionego rozrywki po­społu, przeniesiono do wirtualnej, społecznej oazy anonimowości.

Fragment satyry Kaczkoduk przejmuje ster! 


Przypisy do tekstu

[1] Kamel – pogardliwie o przedstawicielach ludności państw arabskich, ewentualnie o wyznaw­cach religii muzułmańskiej.
[2] Koran – święta księga islamu, której autorstwo przypisuje się Mahometowi. Powstał w VII w. n.e. Podyktowany Prorokowi przez archanioła Dżibrila (Gabriela). Koran oznacza „recytację”, a tra­dycja przypisuje jego powstanie Allahowi.
[3] Jawiące się wspólnotą – tu: „będąc postrzegane jako wspólnota”.
[4] Suweren – niezależny, średniowieczny władca. Współcześnie „o tych, którzy mają władzę”.
[5] Fantasmagoria – fantastyczna wizja stworzona przez nadwrażliwą wyobraźnię.


Forbidden Seek po angielsku
Cooking page


 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.