Jedna ludzkość, jedno prawo
|

Jedna ludzkość, jedno prawo

Jedna ludzkość, jedno prawo to fragment wstępu do książki Pierwsza wojna w niebie: Dziedzictwo. Autor odniósł się do założeń nauki LaVey’a. Ludzkość może przyjąć i zrozumieć lub odrzucić. Wybór należy do człowieka. 


Jedna ludzkość, jedno prawo

Piękno to ludzkość, a świat to urodzaj, którego nie należy wyjaławiać, żyjąc niezgodnie z własnym duchem. Można posiąść wszystko, jeśli pragnie się zespolenia i zgody z samym sobą. Wieczność została zapisana w nas, odpowiednio wyeksponowana, daje o sobie znaki i pozwala stwierdzić, że jest niezbywalnym prawem człowieka. Świat, w którym czci się Stwórcę, nie powinien pozwalać umierać od chorób, ubóstwa czy głodu. Leki powinny być dostępne, a pomoc zagwarantowana. To samo dotyczy żywności, powietrza, wody i udziału w ogólnych zasobach planety. Zapewnione to zostało w dziedzictwie; równo i niezbywalnie. Jednak, nie mamy do tego dostępu, mimo iż żyjemy w przekonaniu o powszechnej wolności i demokracji. Walczący o równe prawa i zasady, pojmowani są jako zło, płynące od szatana. Słowem „terrorysta” naznacza się tych, którzy przebudzili się, doświadczając czucia. Świat nie może ich ścierpieć, a ludzie zrozumieć. Każdy ocenia wedle tego, jak nauczy[1] się go postępować. Mądrość pozwoli znaleźć tych, którzy rzeczywiście rządzą, wyrządzając światu i ludziom krzywdę. Pozostałe sprawy, to zwykły teatr, zorganizowany, niczym najlepsza sztuka, gotowa usypiać i mroczyć, zwodząc najwykwintniejszy umysł w nieskończoność.

Ludzkość zasłużyła na przekaza LaVey’a

Przytoczę Antona Szandora LaVey ‘a[2], którego dzieło Biblia Szatana, uważam za wybitne. Jest to księga prosta, niezwykle wymowna, jednocześnie tajemnicza i trudna w odczytaniu przez makabryczny symbolizm. W Piekielnej Diatrybie czyli Księdze Ognia, a także pewnej krytyce obecnego stanu, uczynionej na wzór starożytny, oddał on przekaz, właściwy w zrozumieniu całości dzieła: „Opasłe tomy hipokryzji nikomu nie są już potrzebne. Do ponownego nauczania Prawa Dżungli wystarczy mała, krótka diatryba[3]. Każdy jej wers jest piekłem. Każde słowo językiem ognia. Płomienie Piekła buchają dziko… i oczyszczają! Czytaj i poznaj Prawa![4]”. LaVey, celowo nazwał tę część diatrybą. Ten człowiek, nie postawił przecinka, bez wcześniej zamyślonej przyczyny. W pozory, włączył przekaz odnoszący się do ludzkości. Zakłamana nauka ludzi, służy szerzeniu nienawiści, a ukazane Prawo Dżungli, wybiciu silnej i uprzywilejowanej jednostki, wskazując na właściwy ośrodek władzy świata. Każdy wers, tworzonej przez człowieka nieprawdy jest ujęty, jako piekło i dla znającego prawdę oraz myślącego, oznacza cierpienie. Język ognia to język wojny, tu w znaczeniu wypalania obrazu na wzór „jestestwa[5]”. Myślimy ciągle o rzeczywistości, którą pochłonęło ludzkie piekło. Oczyszczenie to selekcjonowanie ludzi, którym oferuje się Prawo. LaVey, pod ujęciem piekielnego szatana, oddał większy przekaz, który miał prowokować środkami wyrazu oraz przekonać do odpowiedniego postrzegania spraw codziennych. Wiedział, że zerwanie z programowaniem, zapewni ludziom przebłyski, przez które przedrze się w końcu światło. Okrzyknięty czcicielem diabła, nie mógł być traktowany poważnie przez kościoły, które znały dokładnie znaczenie piekła. Gdyby zagrożenie faktycznie było tak silne, LaVey nie mógłby istnieć dłużej niż pięć minut. W eseju Nieznane znane, napisał o noworodku, który uczy się chodzić i do pierwszego Roku Działania swego wieku – to znaczy 1984 – postawi pierwsze kroki, a do następnego – 2002 – osiągnie dojrzałość, a jego panowanie będzie wypełnione mądrością, zrozumieniem i rozkoszą[6]. Kogo przewidział LaVey? Czyżby prawdziwego szatana, który pojawi się i powie o sobie – oto ja – nazywajcie mnie szatanem, bo jest nas wielu.

Ludzkość nie zrozumiała tego przekazu
Kogo przewidział LaVey? Czyżby prawdziwego szatana, który pojawi się i powie o sobie – oto ja – nazywajcie mnie szatanem, bo jest nas wielu. Ludzkość przejdzie obok obojętnie.

LaVey niczym prorok przemawia do ludzkości

Zdołał przekazać wiele, ale jego nauk, nie pojmują nawet sami sataniści, którzy poszli w kult rzeczy widomych i uwielbienie rytuałów. W tym, nie różnią się zbytnio od rzymskich katolików oraz mistyków innych religii. W którymś momencie, doszło do zbytniego zagubienia się. Pośród tej grupy, istnieją wrażliwi, którzy zaczęli widzieć. LaVey wiedział, że zagrożenie musi pochodzić z dwóch wymiarów: rzeczywistego i nadrealnego. Zdołał się przekonać, że część pójdzie w każdą ze stron, ale niewielu budząc się, stanie się bezbronna. Odwrócenie uwagi i skierowanie na prawo, pozwoliło oddać sens istnienia oraz stworzenia. Cokolwiek by się nie stało, podzielam zdanie LaVey ’a o ludzkich dziełach, bo to rzeczywiste „tomy hipokryzji”, które zakrywają rzeczywistość. „Obleśne tomy, zdegradowanych słów”, niemo przepisywane przez pseudo-mędrców. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż religia i kult, muszą komplikować rzeczywistość, czyniąc się niedostępnymi. Część sterów, powierza się głupcom, którzy jeszcze bardziej gmatwają prawdę, opierając się na intuicji, która źle podpowiada i zawiera się w błędnym wyobrażeniu uczuć. Człowiek źle kierując doznaniami, zaczyna zamykać się w klatce nieświadomości. Na tym głównie polega atrakcyjność religii, przyozdobionej nimbem tajemnicy, wspieranej przez doskonały bełkot fanatycznych języków, czerpiących przyjemność z ludzkiej męki.

Ludzkość nie zrozumiała tego przekazu

Konsekwencja bardzo przykrego zjawiska, ale co mógł uczynić LaVey czy inny znający prawdę, aby to zmienić? Sprostać oczekiwaniu człowieka, powierzyć mu szatana na tacy, a pod pozorem absurdu, powiedzieć: „Czytaj i poznaj Prawa!”.
LaVey identyfikuje się w następnych wersetach, mówiąc o „jałowej dziczy z kamienia i stali”. Wznosi głos na Wschód, Zachód, Północ i Południe. Przypadek? Nie. Wskazał kierunek. Zanurzył palec we krwi Chrystusa, określając w symbolu króla niewolników, drogę ludzkości. Krew to ciało, życie i droga – symbol tej samej krwi, to symbol pokoleń. Czyżbym miał rację? Ukazał krew, siłę sprawczą i rozrodczą, napęd organizmu człowieka. Nic prostszego: dziedzictwo, nic ponad tę miarę.
Zadanie wykonane, krew rozeszła się po świecie. Ludzkość uznała Nazarejczyka za bóstwo, zaślepiając się w kłamstwach, przebudzając naznaczonych. Zbiorowo walczyli ludzie, o zachowanie ciemności. LaVey mówi o Jahwe, twierdząc że to jest zgniłe… A czy nie ma racji? Kult opisany przez ludzi i zmieniony, stanowi obrzydliwy obraz. To nie jest Stwórca, lecz ludzka kreacja niemej bestii, do tego bezmózgiej. Kreator jest inny, doskonały, a tu znów plew ludzki, wyłania się snopkiem w bucie. Ojciec wyłącznie cierpi, za sprawą tej bezmyślności. Szanował Ojca, ale nie na sposób ludzki. Jego dzieła powinny być na nowo przemyślane i właściwie zrozumiane, a to niełatwe zadanie. Wobec kłamstwa, przegrywa rozum, nawet ten zaangażowany.
LaVey przekazał wiele moralizatorskich obrazów, które spotykają się z silnym „stopem”, wśród grup zniewolonych ludzi, którzy nie chcąc zrozumieć, ciągną człowieka nad granicę upadku. „Stop” automatycznie określa nam czynność – nie mamy wyboru – musimy się przedzierać. Mentalność niewolnika – człowieka, którą usiłował odbudować anioł – wzmacniając przymiar groteską. Ciężko się wznosi na ruinach, ale absurd ukazuje tych, którzy oczekiwali przywództwa. W tym momencie, powinniśmy rozumieć laveyańską aluzję z cierniem.

Ludzkość nie przyjmuje ostrzeżenia

Ostrzegał, ale nie posłuchano. Zdawał sobie sprawę z czasów końca, które nadejdą. Wiedział, że wyczerpało się wszystko. Upadamy, ale to od nas zależy, kiedy zgasimy światło. On wyczekiwał, niestrudzenie głosząc swoje słowa… a pewnego dnia zwątpił. Biedny Michael, wiecznie wędrujący z człowieka w człowieka, z mocą większą niż zdawało się przypuszczać, tak niewielu. Potomstwo jego jest silne i służy złej ręce, uśpione w potędze i głodne. Musieli się pożywiać, chcąc przekroczyć jaźń i usłyszeć głos świata. Znaczenie rąk jest ważne: określa kierunek.
Strzeżcie się: służąc szatanowi, dochowujecie wierności Prawu. Służąc demonom, zdradzacie człowieka, nie wiedząc, dokąd zmierzacie. Nie możecie przez krew, na powrót stać się niewolnikami. Podano złego Stwórcę, na nieprzystającej do niczego tacy. Kto ma rozum… nie inaczej. Wielu przegra, a wojna, która nadejdzie, zakończy się niejednym unicestwieniem, bo upadnie Ziemia, tak jak niegdyś upadło Niebo. Aniołowie wdrażają program przetrwania, bo ich Stwórca upadł. Stanęli na Ziemi, aby strzec jej wrót. W ciszy, mijając ze spokojem zwaśnionego człowieka. Wygnańcy i ocaleni, starają się wyrównać powagę świata. Moja powieść, wyjaśnia te sprawy i nawołuje do tego, o co prosił mistrz LaVey: „Czytaj i poznaj Prawa!”. Stałem się bezpośredni, może to błąd, ale nie ma już innej drogi. Upadamy wraz z ziemską powłoką, która stała się coraz słabsza.
Dzieła LaVey ‘a, zapisane zostały wielopłaszczyznowo, tworząc w krótkiej narracji, obszerne materiały poglądowe, gdyż on spoglądał w czterech kierunkach i nie mierzył spraw zwykłym czasem, bo stojąc stopą blisko ziemi, widział, co było i będzie. On poznał, dokąd zmierzamy i skąd jesteśmy. Nie mówię, że znał przyszłość, ale przyszedł z miejsca, w którym znano.


Przypisy do tekstu

[1] […] „A prawo stanowi: Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili prze­pisy krzywdzące” […] Iz 10,1.
[2] Howard Stanton Levey – ur. 11 kwietnia 1930 r. w Chicago, zm. 29 października 1997 r. w San Francisco. Założyciel i najwyższy kapłan Kościoła Szatana.
[3] Diatryba – gatunek filozoficzny i literacki ukształtowany w starożytnej Grecji, mający formę dialogu o charakterze moralizatorskim. Zawiera krytykę danej rzeczy oraz wzboga­cony różnymi formami, służy osiągnięciu celu, polegającego na sprzeciwie wobec danej sprawy.
[4] A. Szandor LaVey, Biblia Szatana, s.2.
[5] Jestestwo – to sfera uczuć człowieka i jego przeżyć. Tu w znaczeniu czegoś głębszego, niespotykanego, wychodzącego z głębi natury i jej tchnienia. W tych czasach, nie mamy do czynienia ze sprawczym, ożywczym tchnieniem, ale czymś bardziej pewnym, doświadczo­nym i naznaczonym, przepełnionym osobliwą kreacją istnienia. Prościej mówiąc: zyskaliśmy siłę, o ile chcemy przebudzić się z trwającego snu. Przebudzenie to wolność i zrozumienie Prawa, a nie poddanie się jakiejś ideologii czy systemowi religijnemu. Kajdany należy zrzucać.
[6] The Unknown Known, w: A. Szandor LaVey, The Satanic Rituals, Companion to the Sa­tanic Bible, tłum. Michał Knihicki, Avon Books, New York 1972, s. 219 – 220.


Polecam

Superman z anielskich opowieści

Trans płeć i czy Bóg tego chce?

Pierwsza wojna w niebie recenzja autorska

Biblia Szatana mądra księga

Forbidden Seek po angielsku


 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.