Dubieniecki Wincenty Maria

Dubieniecki Wincenty mason, polityk i Żyd

Dubieniecki wychodził z prostego założenia, zakładając, zresz­tą trafnie, że przyjemność można osiągnąć, bez angażowania się w niepotrzebne nikomu inwestycje, które w przypadku małżeństwa, ma­ją szansę nie zwrócić się dostatecznie. Od lat, miał szansę na stały związek, ale to wiązałoby go, z koniecznością zajmowania się rodziną. Wo­bec rozlicznie przeróżnych, prowadzonych tu i ówdzie interesów, mogłoby to jemu pokrzyżować plany życiowe. Wolał korzystać z życia, na inny, znany sobie sposób. Wielu ludzi marzyło o doznaniach, które od­bywały się na przyjęciach i wyjazdach, w których uczestniczył. Poza tym, decydował o wielu sprawach, co znacznie poprawiało co­dzien­ny nastrój.


Fragmenty satyry Kaczkoduk przejmuje ster! znajdziesz w poniższych linkach 

Każdy penis potrzebuje stosownego pokarmu
Kategorycznie zakazana jest sprzedaż
Wolność to prawo do stanowienia
Agent Śledź i kilka tajnych akcji wywiadu
Na początku był system
Pedofile ukrywają się wśród tłumów
Tekst, który czytasz musi mieć sens
Bogaty świat Kaczkoduk przejmuje ster!
Kaczkoduk przejmuje ster…I stał się orgazm


Dubieniecki to człowiek władzy

Władza daje poczucie siły i stabilizacji. Człowiek ma nieod­partą pokusę górowania nad innymi. Zaspokojony, mógł speł­niać się, wręczając podarunki, których nikt inny w świecie nie dawał. Rzecz jasna, wyłącznie ludziom związanym ze sobą. To także powodo­wało, że czuł się, w pewien sposób, spełnionym człowiekiem. Rodzina stała się w tym całkiem zbyteczna. Jego ognisko domowe, tworzyli ci, któ­rzy mu wiernie służyli, byli od niego, na jakiś tam spo­sób, zależni czy też powiązani biznesowo.

W danej chwili, dowolnie wymieniał kadrę, awansował, karcił za błędy, a także nagradzał. Ufał wyłącznie sobie. Najbliższe grono, mia­ło do niego dostęp i znacznie go poznało, ale o sekretach Pułkow­nika, nie można było nigdzie przeczy­tać. To on, stanowił sekret, sam w sobie, utożsamiając władzę z tym, co ludzie powszechnie nazywali „wia­rą w teorię spisku”. Reprezento­wał orga­nizację, która wyrosła na gro­madzeniu kapitału i rządzeniu ludźmi:

Mason wśród masonów.
Patriota wśród patriotów.
Bolek wśród Bolków.

Najpotężniejszy człowiek epoki, bezlitosny twórca systemu. Oczy­wiście, potęga ta nie była nieskończona. Reprezentował interesy tych, którzy rządzili globalnie, aczkolwiek, z widocznych osób, a Du­bie­niecki ujawnił się, był najmocarniejszy. Sporo z jego działań, moż­na byłoby przypisać diabłu. To, co zasadniczo różniło Dubieniec­kiego od diabła, to ten mały szkopuł, wyrażający się w tym, że Pułkow­nik był cholernie realny.

Dawno temu okazało się, że system państwowy i narodowy, sta­nowił poważne ograniczenie w rozwoju wielkich kapitałów. Prze­szko­da numer dwa: religia.

Dubieniecki oraz jego pobratymcy, odrzucili, na rzecz wzrostu pozycji, doznania religijne i prymat Stwórcy nad światem. Ludziom dano żyć w państwach oraz wierzyć, w to, co chcieli. Wiara nie jest niebez­pieczna, odkąd chrześcijanie sprzedali się protoplastom masoń­skiej potęgi, obiecując niewolnictwo i feudalizm ujarzmiony, w zamian za dominację własnej religii. Dubieniecki często rozmyślał o dorad­cach rzymskich cesarzy, którzy tak jak on, zarządzali po kryjomu imperium. Doprowadzili do wyjątkowych rzeczy, kierując cesarskich władców do upadku, osiągnęli niespotykaną dotąd pozycję, zamykając hołotę w zorganizowanych folwarkach. Oficjalna historia o nich nie wspomina, ale on pamiętał.

Dumny, Wincenty Maria Dubieniecki, uważa­jąc się za na­miestnika rzymskich pretorów[1], myślał o kolejnych przywilejach i funkcjach, które przez lata otrzymywał od konsularnych przełożonych ze światowej loży. Od religii, nikt jeszcze nie umarł. Win­centemu Ma­rii, ten klimat rzymskiego afrodyzjaku szaleńców, nadzwyczaj pa­so­wał.

Doprecyzowano skrupulatnie dodatkowe ograniczenia, które trzymały motłoch w garści. Jak zagrano, tak społeczeństwa tańczyły. Ludzie czynili wiele wadliwych spraw, postępując z przekonaniem, w po­czuciu posłannictwa (misja „Chrystusa narodów”).

When I dance they call me Macarena
And if your good I’ll take you home with me
[2]

Fragment satyry Kaczkoduk przejmuje ster! 


Przypisy do tekstu

[1] Pretor – w starożytnym Rzymie, wysoki urzędnik sądowy.
[2] Fragment piosenki zespołu Los Del Rio o tytule Macarena, stanowiący prawo autorskie, za­strze­żone dla wykonawcy i autora tekstu. Tu: cytowane w odniesieniu do źródła, stanowiącego informację o współczesnej twórczości muzycznej, cytowane z jego wskazaniem i nienaruszające prawa autorskiego ani praw osób trzecich. Dzieło użyte ze wskazaniem antagonizmów społecz­nych, międzygatunkowych, zawiązywanych pomiędzy ludźmi.


Forbidden Seek po angielsku
Cooking page


 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.